Podróż od dupy strony

In podróż poślubna by Oli1 Comment

W każdej podróży to sprawa nieunikniona. Jak mocne nie byłyby nasze żołądki, jak długo byśmy się wstrzymywali, ile paczek stoperanu byśmy ze sobą zabrali, to czasem trzeba wybrać się tam, gdzie król chadza piechotą. Toalety w Azji, nawet w pałacach dawnych władców, pozostawiają czasem sporo do życzenia. Przez dziewięć miesięcy naszej podróży widzieliśmy wiele rozmaitych świątyń dumania. Zapraszamy w podróż od dupy strony…

Nie wiem, czy jestem najwłaściwszą osobą do opisywania toaletowych przygód, bowiem już niewiele w tej kwestii potrafi mnie zdziwić. Może gdy w 2009 roku na Krymie korzystałem z wychodka pod gołym niebem, w którym poszczególne stanowiska, oddzielone były tylko ścianką (i nie posiadały drzwi) serce zabiło mi mocniej i zawahałem się, czy na pewno chcę tutaj przykucnąć. Widok współtowarzyszy z gazetami i telefonami komórkowymi przy uchu dodał mi jednak sił i otuchy. I choć niektóre toalety w Azji były podobne (czasem nawet bez ścianek działowych), to rzadko „rezygnowałem” z powodów samej konstrukcji pomieszczenia spełniającego funkcję kibla.

toalety w Azji
Toaleta dla pielgrzymów. Gokarna, Indie

Większym problemem był zawsze zapach, a raczej niesamowity odór często unosi się wokół toalet, które nie posiadają żadnego odpływu, zaś wszelkie ekskrementy piętrzą się na wielkim stosie. To kwestia dla mnie wiele bardziej problematyczna niż konstrukcja, bo z czasem i do toalet absolutnie „publicznych” można przywyknąć, zwłaszcza, gdy potrzeba nagli.

Toalety w Azji: typ zachodni

Jeśli mieszkamy w dobrych hotelach, jadamy tylko w restauracjach dla turystów i przemieszczamy się samolotami, to prawdopodobnie możemy w ogóle nie odczuć różnicy. Niemal wszędzie, gdzie pojawiają się zagraniczni turyści, znajdziemy też toalety typu zachodniego (czyli prawdopodobnie takie, z których najczęściej korzystacie). Jasne, czasem nie będzie deski, może nie być papieru toaletowego (w zamian kran z wodą albo wiadro), ale generalnie większych trudności nie spotkacie. Porada ode mnie: w podróży zawsze warto mieć ze sobą własną rolkę. No chyba, że (tak jak my w pewnym momencie) zdecydujecie się używać jedynie wody, której w azjatyckich toaletach brakuje rzadko.

Toalety w Azji: „na Małysza”

Głupio generalizować, że wszyscy czy nawet większość Azjatów korzysta z toalet „kucanych”, które w Polsce przybrały piękną nazwę „na Małysza”, ale jest to zdecydowanie najpopularniejszy rodzaj kibla w tej części świata. Ma on różne formy:

  • dziura w ziemi bez żadnej kanalizacji
  • dziura w ziemi z odpływem i wiadrem z wodą
  • „ceramiczna”, podłużna toaleta ze spłuczką (tzw. typ japoński)
  • „ceramiczna” toaleta z miejscem na stopy i spłuczką (tzw. typ turecki)
  • oraz rozmaite wariacje na ten temat (i na temat dostępu do wody).

My dość szybko przywykliśmy do tego typu ubikacji. Gdy tylko była czysta, to korzystanie z niej było całkiem przyjemne. Dodatkowo jest to wiele bardziej higieniczny rodzaj toalety niż ten zachodni. Właściwie nie ma opcji dotknięcia czegokolwiek własnym ciałem (chyba, że jesteśmy boso). Uważana jest także za zdrowszą od tej typu zachodniego, działa profilaktycznie względem chorób jelita grubego i pozwala na pełne wypróżnienie się. (kompletna lista za i przeciw znajduje się na wikipedii).

Toalety w Azji: czy możemy mieć przesrane?

Dobra, skoro przerobiliśmy już teorię, to teraz czas na podróżniczy konkret, czyli opis kilku toalet, które zapadły nam w pamięć. Jeśli zaplanowaliście sobie czytanie tego tekstu przy kawce albo do obiadu i doczytaliście aż do tego momentu, to dobre miejsce, aby przeskoczyć na tekst o wegetarianizmie w podróży.

toalety w Azji
W kolorowej wiosce Jodipan w Indonezji w ramach projektu społecznego zbudowano kilka publicznych toalet, które służą zarówno turystom jak i lokalnej społeczności.
Toalety w Azji. Studium przypadku.
  • Indie, dworzec w niewielkim miasteczku, w którym mamy przesiadkę. Na szczęście potrzebuję tylko się odlać, bo… to jedyna dostępna opcja. Znaki prowadzące do męskiej toalety przywidoły mnie pod ścianę, na którą mężczyźni oddają mocz. O „dwójce” zapomnijcie.
  • Dwa w jednym, czyli kabina prysznicowa z toaletą. Kilkukrotnie nocowaliśmy w hostelach, które oferowały pomieszczenie, w którym podczas brania prysznica staliśmy nad dziurą, która służy za toaletę. Jak spłukać odchody? Oczywiście prysznicem 🙂
  • Podczas podróży autobusem zatrzymujemy się na parkingu. Sklep, niewielka restauracja i toalety. Patrycja podąża za znakami i trafia na… kilka osób, które załatwiają swoje potrzeby na świeżym powietrzu. W kupie raźniej? Nic z tych rzeczy. Po prostu pobliski budynek wychodka był już cały zasrany i tak waliło, że wszyscy woleli toaletę dosłownie publiczną.
  • Zamiast zoo można wybrać się do toalety w Azji. Te często ciemne i ciasne pomieszczenia to dom dla rozmaitego robactwa. Karaluchy, pająki, muchy, komary. W Indonezji ogromny karaluch przeskoczył mi przed twarzą. W Laosie Patrycja spotkała wielkiego pająka. Przynajmniej bezpieczne warunki, jeśli ktoś mocno się boi, to może się zesrać ze strachu.
  • Pisuary wystające ze ściany w Delhi. Na Paharganj weszliśmy w wąską uliczkę prowadzącą do kawiarni. Po drodze dostrzegliśmy pisuar, który wystaje ze ściany. Nie potrzeba żadnych budynków, dachu, drzwi, po prostu stajesz i sikasz.
  • Ciasna, ale własna świątynia dumania w Aurangabadzie. Pytam w barze, czy mogę skorzystać z toalety? Jasne, tylko wyjdź z knajpy, idź w lewo, schodami na górę, potem piąte drzwi i „do boju”. Trafiam na miejsce i okazuj się, że nie mieszczę się w kiblu. Gdy kucam, to nie mogę zamknąć drzwi. Kolana wystają za próg. Zła pozycja dojazdowa. Jeśli się cofnę, to nie mam szans trafić w dziurę…
  • W Chinach na parkingu przy autostradzie Patrycja trafiła do sporego pomieszczenia, gdzie w różnych miejscach były po prostu dziury, nad którymi należało się ustawić. Żadnych ścianek, drzwi. Jej uwagę przykuła kobieta na wysokich szpilkach, która oprócz korzystania z toalety robiła coś na swoim smartfonie. Co ciekawe, dość powszechne jest też to, że ludzie na luzie rozmawiają w takich miejscach przez telefon.
toalety w Azji
Toaleta publiczna w mieście Guilin w Chinach.
Kilka słów podsumowania

Powyżej opisałem miejsca, które były na swój sposób charakterystyczne albo zaskakujące. Jeśli jednak planujecie wymarzony urlop albo podróż poślubną, to nie martwcie się zbytnio. Toalety w Azji w miejscach turystycznych z reguły dają radę. Pamiętam zdziwienie pewnej starszej, eleganckiej kobiety, która jechała z nami autobusem rejsowym z rajskiej wyspy Ko Chang w Tajlandii do Bangkoku. Czysta, podłączona do kanalizacji ubikacja kucana na parkingu była dla niej czymś szokującym. I to tylko dlatego, że nie było tam muszli. Na to musicie być przygotowani. Najczęściej jednak na dużych dworcach, na wszystkich lotniskach, w lepszych hotelach są oba typy toalet. W szkole w indyjskim Panchgani kobieta, która nas oprowadzała zwróciła uwagę, że uczniowie mają w akademikach oba typu ubikacji, aby wiedzieli jak zachować się za granicą. I niech to będzie dobra pointa: najważniejsze to umieć się zachować i toaletę, jaka by nie była, pozostawić w takim stanie, w jakim sami chcielibyśmy ją zastać.

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
PanKoszmarny
4 lat temu

Dobry, ważny i bezkompromisowy wpis 🙂 A do tego, jak to się często w komentarzach blogowych określa, inspirujący. Mnie na przykład zainspirował tak mocno, że aż przeproszę na chwilę 😉 Pozdrawiam!