W Indiach chcieliśmy odwiedzić miejsca nieoczywiste, pozostające poza głównym szlakiem, „niedostępne” dla backpackerów z przewodnikiem Lonely Planet pod pachą. Wybór padł na Panchgani, gdzie do szkoły chodził młody Farrokh Bulsara. Kojarzycie typa? Tak, zwiedzaliśmy St. Peter’s School, w której uczył się Freddie Mercury, lider legendarnego zespołu Queen!
Queen to moja pierwsza wielka muzyczna fascynacja, która trwa właściwie do dzisiaj. Ulubionych utworów (m.in. Too much love will kill you czy Innuendo) słucham niemal codziennie, wracam do płyt, którymi zachwyciłem się w dzieciństwie. Blisko piętnaście lat temu wyczytałem w jednej z biografii Freddiego, że chodził on do szkoły w Indiach. W głowie majaczyła mi nazwa: Panchgani. I tak zrodził się plan, aby odwiedzić miejsce, gdzie Mr. Bad Guy spędził kilka lat swojego życia.
Plan miał pewne luki. Poza faktem, że tam uczył się Freddie, o miejscowości do której jechaliśmy nie wiedzieliśmy nic. Przez cały dzień tłukliśmy się ciasnymi busami po wyboistych drogach i wreszcie, już po zmierzchu, dojechaliśmy na miejsce. I okazało się, że trafiliśmy do górskiego kurortu dla Hindusów z Mumbaju i Pune.
Panchgani, dlaczego akurat tam uczył się Mercury?
Rodzice Farrokha, Jer i Bomi Bulsara, byli parsami z Gudźaratu, stanu położonego w zachodnich Indiach. Ojciec przyszłej gwiazdy muzyki rockowej wyjechał do pracy na Zanzibar, gdzie urodził się Freddie. Na afrykańskiej wyspie nie było jednak szkół odpowiadających wymaganiom państwa Bulsara. Wiedli oni bardzo dostanie życie, stać ich było na służbę oraz nianię. Chcieli zapewnić synowi jak najlepszą edukację, a taka była dostępna w zamorskich szkołach Imperium Brytyjskiego, na przykład w indyjskim Panchgani. Już w latach pięćdziesiątych XX wieku położna w górach wioska uchodziła za jedno z lepszych miejsc do odebrania stosownego wykształcenia. Znajdowało się tam kilka prywatnych szkół z internatem, bardzo restrykcyjnymi zasadami oraz możliwością zdania matury akceptowanej na przykład przez uniwersytet w Cambridge. W oddalonym o sześć godzin jazdy autobusem Mumbaju (wtedy jeszcze nazywanym Bombajem) mieszkała ciotka Farrokha, która „na miejscu” mogła pilnować młodego krewniaka.
Panchgani, stacja górska i stanowe centrum kształcenia
Do Panchgani dojeżdżaliśmy pełnym autobusem. Stojący obok mnie mężczyzna dopytywał o powody naszej wizyty w górskim kurorcie. Wypoczynek? Wczasy? Wodospady? Nigdy nie słyszał o Freddiem Mercurym. Jest nauczycielem technik informatycznych w szkole. Ucieszyłem się, przecież my też jedziemy dokładnie w to samo miejsce. Okazało się jednak, że na miejscu szkół znajduje się kilkadziesiąt…
Obecnie Panchgani to bardzo popularny kurort i zarazem miejsce, w którym uczą się tysiące dzieciaków z całych Indii. W licznych szkołach z internatem gruntowną edukację pobierają pociechy wysokich państwowych urzędników, biznesmenów oraz celebrytów. Na rozległej równinie, położonej ponad 1300 metrów nad poziomem morza panuje przyjemny, chłodny klimat. Uczniowie mogą korzystać z wielu boisk i chodzić po górach. Istnieją nawet wewnętrzne rozgrywki sportowe.
Turyści zagraniczni tam nie przyjeżdżają, bowiem miejsce nie znajduje się w przewodniku Lonely Planet, zaś położona jeszcze wyżej stacja górska Mahabaleshwar jest opisana jako miejsce niewarte uwagi. Dlaczego? Być może ze względu na fakt, że jest to jedno z tych miejsc w Indiach, gdzie w porze monsunów deszcze są wyjątkowo obfite. W okolicy nie ma też żadnych atrakcji z popularnych list typu: 10 miejsc w Indiach, które MUSISZ ODWIEDZIĆ.
Jeśli szukasz takich miejsc, to polecamy Maduraj:
Panchgani, w poszukiwaniu śladów Freddiego…
Wejście na teren Szkoły Świętego Piotra jest ściśle strzeżone. Przy każdej z bram stoi ochroniarz, teren jest patrolowany. Najbardziej prestiżowe placówki edukacyjne zajmują spore przestrzenie, mają własne boiska, baseny, parki i hale sportowe. Na terenie kompleksu znajdują się sale lekcyjne, a także dormitoria, stołówka czy mieszkania nauczycieli. I odbiliśmy się od drzwi. Ochroniarz powiedział, że, aby odwiedzić szkołę wymagana jest zgoda dyrektora, a ten jest dzisiaj nieobecny. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przed bramą i ruszyliśmy dalej.
Udaliśmy się do pobliskiej Sanjeewan School, w której uczył informatyki spotkany w autobusie mężczyzna. Ochroniarzowi powiedzieliśmy, że uczy tutaj nasz znajomy i tak pokonaliśmy pierwszą przeszkodę. Trafiliśmy do biura, gdzie spytaliśmy, czy możemy zwiedzić szkołę i jej tereny. I odpowiedź mocno nas zaskoczyła. Został nam przydzielony przewodnik, zaś nas potraktowano jak rodziców, którzy szukają miejsca dla swojego dziecka. Zobaczyliśmy sale lekcyjne, dormitoria oraz boiska. Szkoły w Panchgani przypominają bardziej Hogwart (z parkiem dookoła, dzikimi zwierzętami oraz szkolnymi mundurkami) niż liceum, do którego ja chodziłem w Warszawie. Żałowaliśmy, że nie możemy zobaczyć szkoły, w której dorastał Freddie, ale cieszyliśmy się, że możemy porozmawiać z pracowniczką Sanjeewan o systemie edukacji w Indiach.
Don’t stop me now
Nie chcieliśmy dać za wygraną i następnego dnia znów udaliśmy się pod bramę szkoły św. Piotra. Dyrektora znów nie było na miejscu, ale jego asystent oraz kierownik akademika dla uczniów postanowili za nas poświadczyć. Musieliśmy wypełnić formularz podobny do tego, który kilka razy wypisywaliśmy na różnych granicach państwowych. W końcu udało się wejść na teren szkoły. Indie świętowały urodziny Mahatmy Gandhiego, więc był dzień wolny od zajęć. Specjalnie dla nas otwarto salę dla gości. Tam znajdują się jedyne trzy zdjęcia Farrokha Bulsary, które szkoła posiada. Reszta spłonęła podczas pożaru, który parę lat temu wybuchł w szkole. Spłonęła też sala widowiskowo-sportowa, w której stało pianino, na którym podczas szkolnych wydarzeń grywał autor Bohemian Rhapsody.
Szkołę odwiedza niewielu turystów. Spytałem, czy nie ma planów umieszczenia jakiejś tablicy pamiątkowej, ale nikt o tym nie myślał. Dla władz szkoły najważniejszy jest spokój i bezpieczeństwo uczniów. Zresztą Freddie mocno odcinał się od swojej indyjskiej przeszłości i niechętnie o niej mówił. Faktem jest jednak, że właśnie w Panchgani odkryty został jego talent muzyczny, tutaj grał w zespole The Hectics oraz w szkolnym teatrze. W Biografii Definitywnej autorstwa Lesley-Ann Jones można przeczytać, że młody Farrokh miał za złe rodzicom, że „odesłali” go z Zanzibaru do dalekich Indii. Dla skrytego i skromnego dziesięciolatka przeniesienie się z rodzinnego domu do szkolnego internatu było przeżyciem traumatycznym. A może właśnie dzięki tym doświadczeniom został wybitnym artystą.
A jeśli chcecie wysłać swoje dzieci do szkoły w Panchgani, to możecie zacząć od obejrzenia filmu promującego szkołę: