Ujemne temperatury, silny wiatr, śnieg oraz grad. Tak przywitał nas Szlak Orlich Gniazd. Zdecydowaliśmy się na pokonanie całej trasy zimą, a na przejście mieliśmy raptem 6 dni. I choć się udało, to łatwo nie było i nie zabrakło przygód.
Szlak Orlich Gniazd przebiega przez Jurę Krakowsko-Częstochowską i ma długość 164 kilometrów. Mieliśmy niecały tydzień pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Marzył nam się trekking, na który moglibyśmy ruszyć prosto z domu. I tak też zrobiliśmy. 27 grudnia pożegnaliśmy rodzinę w Skawinie. Dotarliśmy do punktu początkowego na pętli Krowodrza Górka w Krakowie, by przez Ojcowski Park Narodowy i liczne rezerwaty przyrody dotrzeć w końcu do Częstochowy.
Tytułowe Orle Gniazda to jurajskie zamki i warownie, które wędrowcy mijają po drodze. My traktowaliśmy zwiedzanie ruin fakultatywnie i czasem podziwialiśmy je tylko z dalszej odległości. Na pewno zimowe przejście nie jest dobrym pomysłem, jeśli interesuje nas głównie historia i chcemy z bliska przyjrzeć się Orlim Gniazdom. Poza sezonem część z nich jest nieczynna (np. zamek w Ojcowie), inne otwarte są tylko w weekendy. Dodatkowo trafiliśmy na remont w Rabsztynie (zamek zamknięty będzie też przez cały 2020 rok). Pokonywaliśmy około 25 kilometrów dziennie, więc czasem do ruin docieraliśmy po zmierzchu. Aby dojść do niektórych zamków trzeba wspiąć się stromo pod górę, więc nie chcieliśmy tracić sił. Dokładnie zwiedziliśmy zamek Pilcza w Smoleniu, zaś w Ogrodzieńcu podziwialiśmy górujące nad miasteczkiem oświetlone mury.
Szlak Orlich Gniazd – zimowa pogoda
Zachciało nam się przygody w grudniu, to i pogodę mieliśmy typową dla tego miesiąca. Była to klasyczna polska zima dzisiejszych czasów: niewielkie przymrozki, silny wiatr, trochę śniegu oraz przelotne opady desczu. W południe czasem wychodziło słońce. Jesienne liście, które wystawały spod cienkiej warsty śniegu oraz lód (gołoledź?) na chodnikach. Niektórymi fragmentami szlaku nikt w tym czasie nie chodził, więc sami torowaliśmy sobie drogę między zwalonymi drzewami. Oboje chcieliśmy sprawdzić, czy nadajemy się do górskich wypraw zimą, a Szlak Orlich Gniazd miał dać nam odpowiedź na pytanie, czy sprawia nam to w ogóle przyjemność?
Pogoda dała nam się mocno we znaki. Najbardziej przeszkadzała cienka warstwa lodu, szczególnie podczas odcinków po asfalcie czy chodniku. Szlak prowadzi przez rezerwaty przyrody, sporą część szliśmy lasami, ale odcinków wiejskich nie brakuje. Kilka godzin szliśmy też wzdłuż dróg samochodowych. Musieliśmy przedzierać się przez zaspy, bo jeśli droga była odśnieżona, to nadmiar śniegu spychany był właśnie na pobocze. Chodniki nie były sypane piaskiem, więc zdarzyło mi się dwa razy się wywrócić.
Szlak Orlich Gniazd pokonywaliśmy podczas najkrótszych dni w roku. Późno robiło się jasno, wcześnie zachodziło słońce. Dzień był krótki, więc kilka razy docieraliśmy na miejsce noclegu po zmierzchu. Mieliśmy z sobą latarki, ale jednego dnia po ciemku zgubiliśmy szlak w lesie i musieliśmy posiłkować się GPS-em.
Szlak Orlich Gniazd – trasa i odcinki
- Dzień 1, 27 km: Kraków (pętla Krowodrza Górka) – Ojcowski Park Narodowy (Brama Krakowska) – Ojców – Pieskowa Skała
- Dzień 2, 32 km: Pieskowa Skała – Sułoszowa – Rabsztyn – Jaroszowiec PKP – Golczowice
- Dzień 3, 26 km: Golczowice – Bydlin – Pilica – Ogrodzieniec –Podzamcze
- Dzień 4, 28 km: Podzamcze – Okiennik Wielki – Morsko – góra Zborów – Bobolice – Mirów
- Dzień 5, 33 km: Mirów – Ostrężnik – Zrębice – rez. Sokole Góry –Olsztyn
- Dzień 6, 17 km: Olsztyn – Kusięta – rez. Zielona Góra – Częstochowa (Stary Rynek)
Szlak Orlich Gniazd – noclegi
Trasę zaplanowaliśmy z kilkudnowym wyprzedzeniem. Zależało nam, aby znać miejsce noclegu i wiedzieć, że czeka na nas ciepły pokój oraz prysznic. Wszystkie miejsca możemy polecić, choć zaznaczamy, że miały one różny standard. Od eleganckiego hotelu w Podzamczu z widokiem na zamek w Ogrodzieńcu po hotelik robotniczy w Golczowicach z uczynnym gospodarzem, który włączył nam polskie kabarety w telewizorze. To był dość dramatyczny moment – nie mieliśmy siły, żeby się podnieść, zaś w pilocie nie było baterii. Skecze były przejmująco słabe…
Niemal w każdej miejscowości na trasie można znaleźć miejsce do spania. Nas ograniczał nieco termin (czas między świętami a Sylwestrem). W Olsztynie nocowaliśmy w Sylwestra, w agroturystyce odbywała się niewielka impreza, ale się wyspaliśmy.
- Zajazd na Podzamczu w Pieskowej Skale – 10 minut pieszo od zamku w Pieskowej Skale. Czysty pokój z prywatną łazienką.
- Agroturystyka u Felka w Golczowicach – bezpośrednio na szlaku, na samym początku wsi. Mieliśmy cały dom dla siebie. Kuchnia oraz łazienka na korytarzu. Malutki pokoik, czysta pościel.
- Hotel pod Figurą w Podzamczu – 5 minut od szlaku. Hotel o wysokim standardzie. Wielkie, wygodne łóżko. Prywatna łazienka. Na miejscu restauracja. Śniadanie w cenie.
- Chata w Mirowie – na szlaku, z widokiem na zamek. Bardzo ładny pokój z wielkim łóżkiem. Łazienka na korytarzu. W kuchni do dyspozycji ekspres do kawy i kawa!
- Jurajskie Klimaty w Olsztynie – 2 minuty od szlaku. Pokój z prywatną łazienką. Na miejscu dostępna kuchnia. Blisko do sklepów i restauracji.
Ciąg dalszy nastąpi?
I choć Patrycja już pierwszego dnia złapała kontuzję i momentami traciliśmy nadzieję, że uda się przejść całą trasę, to jednak daliśmy radę. Szlak latem to zapewne bardzo przyjemna wycieczka: bez stromych podejść, z licznymi zamkami, przy których można kupić pamiątki, coś zjeść i poczuć się jak na wakacjach. Szlak Orlich Gniazd jest świetnie oznaczony, nawigacja nie sprawia żadnych problemów. Nadaje się na wyprawę z dziećmi albo przejazd rowerem. Chętnie wrócimy na szlak latem, żeby zwiedzić zamki, których nie udało się zobaczyć zimą. Poza Ojcowskim Parkiem Narodowym nie spotkaliśmy żadnych turystów. Zdarzało się, że byliśmy jedynymi gośćmi w całym pensjonacie czy hotelu. Miało to swój klimat także w lesie, bo bywało tak, że przez cały dzień nie spotkaliśmy nikogo.
Jeśli zastanawiacie się, czy warto przejść Szlak Orlich Gniazd, to powiem, że zdecydowanie TAK. Dla mnie była to pierwsza wizyta na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wielkie skały, wąwozy i zamki zrobiły na mnie spore wrażenie. Do tego był to znacznie przyjemniejszy dla kolan spacer niż ten Głównym Szlakiem Beskidzkim. Gdybym jeszcze raz planował przejście zimą, to wolałbym poświęcić na nie 8–9 dni. Zbytnio musieliśmy się spieszyć, aby zdążyć przed zmierzchem. Z drugiej strony, przy niskich temperaturach nie mieliśmy dużej ochoty na zwiedzanie czy długie postoje. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące szlaku i naszego przejścia, to zapraszamy do komentowania tekstu.
Super, dzięki za tekst!
Rozważam letnie przejście szlaku z psem, może z namiotem, więc przyjemnie poczytać, że może być przyjemnie 🙂
Świetnie że to się pojawiło dzięki Wam. Byłem w kilku miejscach, ale całego Szlaku Orlich gniazd nie zaliczyłem. Ale przychodzi inspiracja by zrobić rozeznanie na rower. Najlepiej najpierw pieszo jak Wy. Dla Was to pikuś ale i tak Gratki
Świetny pomysł! Ja przymierzam się do Małego Szlaku Beskidzkiego, ale trochę się boję czy dam radę. Może na początek ten szlak byłby lepszy – odległość podobna, ale przewyższenia zdecydowanie mniej. Dzięki za inspirację 🙂