Good Market, czyli jak spędziliśmy sobotę w Kolombo

In Sri Lanka by Patka1 Comment

Nasz plan na zwiedzanie Kolombo wyglądał mniej więcej tak: „yyy, no dobra, to przecież stolica, w stolicach zawsze jest coś ciekawego do roboty, jakoś to będzie”. Atrakcje dużych miast układają nam się z grubsza w schemat: jakiś ładny park lub ogród botaniczny, jakieś ciekawe lub nieciekawe muzeum, jakieś obiekty sportowe, a na nich jakieś mecze, do tego kilka zabytków i lokalne targowisko. To ostatnie jest dla nas zwykle źródłem wielu zachwytów i udręk, bo choć zawsze miło popodglądać gwarne życie wśród stert warzyw, owoców, przypraw i drobnego AGD, to zawsze w końcu zabłądzimy między upiorne stoiska mięsne albo wpadniemy w ręce lokalnego mistrza marketingu i spędzimy zdecydowanie zbyt dużo czasu słuchając zapewnień o niepowtarzalności, oryginalności i najkorzystniejszych cenach jego produktów. Może więc dziwić fakt, że jedynym zaplanowanym przez nas wcześniej punktem zwiedzania Kolombo było targowisko właśnie. Tyle że Good Market to nie jest zwykłe targowisko.
Ból dupy

Do Kolombo dotarliśmy dzień wcześniej, pociągiem z Kandy, jednak wiele nie zobaczyliśmy. Zamiast, jak to zwykle czynimy, poszukać noclegu na własną rękę, trochę błądząc, pytając, przesiadając się ze złego autobusu w dobry, czy też eksplorując ulice na piechotę (co jest takim wstępnym zwiedzaniem – oswajaniem miasta), postawiliśmy na szybki transport tuk tukiem prosto do hostelu. Spieszyło nam się nie bez powodu, otóż na dworcu kolejowym Colombo Fort, doszło do brutalnego ataku armii krwiożerczych bestii typu „dziwne pluskwy” na tę część mojego ciała, którą niefrasobliwie posadziłam na z pozoru niestwarzającej zagrożenia dworcowej ławce. Nie będę silić się na szukanie eleganckiego określenia. Chodzi o dupę. I niech moje cierpienie nie pozostanie bezcelowym! Przestrzegam was, żebyście nie popełnili mojego błędu – nie siadajcie na ławce umiejscowionej na peronie pierwszym dworca Colombo Fort, nieopodal wyjścia, w bezpośrednim sąsiedztwie stoiska z czipsami i orzeszkami. Po prostu nie róbcie tego.

Good Market Colombo

Pociągi na Sri Lance są super, ale jeszcze superowsze są dworce. Choć bywają niebezpieczne…

W hostelu zregenerowaliśmy siły i opatrzyliśmy rany. Solidnie wyspani, uzbrojeni w wiedzę na temat przybliżonej lokalizacji Good Marketu, lecz nie do końca wiedząc, czego możemy się spodziewać, w upalny sobotni poranek ruszyliśmy w miasto. Poszło gładko. Krótka przejażdżka komunikacją miejską, kilka minut spaceru i naszym oczom ukazał się… stadion po brzegi wypełniony grającymi w piłkę dzieciakami w każdym wieku. Trafiliśmy na turniej piłki nożnej zorganizowany z okazji drugiej rocznicy założenia Manchester Soccer Academy. Rozgrywki jeszcze się nie zaczęły, więc postanowiliśmy, że wrócimy później, a najpierw odwiedzimy główny cel wycieczki, który znajdował się tuż za ogrodzeniem. Tak oto znaleźliśmy Good Market. Czyli właściwe co?

Manchester Academy Colombo

Tak się nie gra w piłkę, ktoś musi im powiedzieć.

Good Market — sobota handlowa

W każdą sobotę, bez względu na pogodę, między 10:00 a 18:00 na skwerze przy Colombo Racecourse wyrasta spore targowisko. Pod charakterystycznymi zielonymi namiotami znajdziemy samo dobro: świeże owoce i warzywa z organicznych upraw, etycznie wyprodukowaną odzież, biżuterię, buty i torebki, ślicznie zapakowane herbaty i kawy, naturalne kosmetyki, cynamon pod każdą postacią. Są stoiska z jedzeniem i piciem, gra przyjemna muzyka, ludzie do niej tańczą, dzieci bawią się w kąciku zabaw. Sielanka.

Good Market

Trafiliśmy!

Sprzedawców, którzy chcą mieć swoje stoisko na Good Markecie, obowiązuje sporo zasad, ale wszystkie sprowadzają się do tej podstawowej: produkty mają być dobre dla ludzi i środowiska. Na terenie targu nie zobaczymy plastikowej słomki czy jednorazowej siatki. Zakupy pakowane są w papierowe torby, a jedzenie dostaniemy na przykład na liściu bananowca. Więcej o samej inicjatywie przeczytacie na stronie internetowej, z której dowiecie się między innymi, że Good Market to nie tylko sobotnie wydarzenie, ale niemały ruch zrzeszający dziesiątki sprzedawców!

Good Market

Niezłe ziółka

Good Market Colombo

Mniam mniam

Good Market

Takie niby wegańskie, a przecież widać, że pies z mięsa…

Nie jest to najtańsze miejsce na zakupy, jeśli porównamy je z typowymi lokalnymi marketami na Sri Lance, ale gdy przyłożymy jako skalę europejskie eko-fancy-super-bio-modne-organiczne-itp. targi, to okazuje się, że ceny są niezwykle przystępne. Jest jeszcze coś – nieagresywny marketing, kultura handlu skrajnie różna od tego, do czego przyzwyczaiły nas wszystkie odwiedzane azjatyckie targowiska. Sami nie mogliśmy za bardzo poszaleć z zakupami, bo wciąż czeka nas miesiąc dźwigania plecaków, a lubimy, kiedy są tak lekkie, jak teraz. Kupiliśmy węglowy proszek do mycia zębów i kilka herbat w plecionych pudełkach. Kusiły jeszcze ładne klapki, ale powtarzaliśmy mantrę: minimalizm, minimalizm, minimalizm… I ostatecznie resztę funduszu zakupowego przeznaczyliśmy na doraźne przyjemności: owocowo-warzywne koktajle i genialne falafle.

Good Marekt

Czarna pasta do zębów i inne wspaniałości

Good Market

Na stoisku z jedzeniem – bezpieczeństwo przede wszystkim, czyli blokada gazu na cegłę i kokos.

Święto piłki nożnej w krainie krykieta

Spędziliśmy też trochę czasu przyglądając się dzieciakom kopiącym piłkę. To chyba pierwszy raz na Sri Lance, kiedy widzieliśmy ludzi uprawiających sport inny niż krykiet. W Kolombo działa spora Akademia dla dzieci i młodzieży, której logo do złudzenia przypomina herb Manchesteru United. Usiedliśmy na trybunach wśród małych piłkarzy i ich rodziców, cieszyliśmy się sportową atmosferą, Oli podpytywał co bardziej rozmownych o piłkarskie plany, a ja próbowałam nie dać po sobie poznać, że kibicuję City. Nie chcemy kłopotów.

Good Market

Jak dorosnę, to pójdę do najlepszej ligi świata – Lotto Ekstraklasy, zobaczysz!

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Ludwika
Ludwika
5 lat temu

Ciekawe, dziekuję 🙂