Podróż poślubna rzadko bywa podróżą w słownikowym rozumieniu tego pojęcia. Z ciekawości wpisałem w Google interesującą mnie frazę. Efekt był spodziewany i dalece odległy od naszego wyobrażenia pierwszej podróży po powiedzeniu sobie „tak”. Zaczęliśmy z Patrycją rozmawiać o tym, co chcielibyśmy zobaczyć (i trwało to długo), gdzie jeszcze nie byliśmy (tutaj niewiele krócej), a wreszcie, co dobrze by było w tym czasie zrobić.  I tak powstał wstępny, luźny plan półrocznej podróży poślubnej. Pytań jest wiele, ale głowę zaprząta jedno: czy uda się ten plan zrealizować?

Podobno w podróży najważniejszy jest powrót. Ten pierwszy krok na progu domu, kiedy wracamy po dłuższej nieobecności, kiedy na nowo scalamy własną osobowość. Podróż jest przecież w pewnym sensie rozpadem, zgubieniem siebie, dezintegracją, ale jednocześnie jest też poszukiwaniem, wciąż od nowa, każdego dnia, w codziennie podejmowanym wysiłku odpowiedzi na różne pytania – nawet jeśli nigdy nie były one wypowiedziane ani nawet pomyślane, choć może dzięki temu zdają się bardziej rzeczywiste

Piotr Strzeżysz, Powidoki

Wyjeżdżamy po to, aby lepiej się poznać oraz przede wszystkim dobrze bawić. Chcemy zacząć od Australii, by potem wracać do domu i tułać się niczym Odyseusz. Zazwyczaj ludzie podróżują „do”, my planujemy pokazać jak ważny i piękny może być powrót. Powrót z najdalszej podróży.

Australia to dziecięce marzenie nas obojga: kraj-kontynent, odległy i zarazem dla nas tajemniczy – bardzo niewiele o nim wiemy. Chcemy zobaczyć kangury i misia koalę, operę w Sydney oraz zamoczyć stopy w Pacyfiku.

W Indonezji zamierzamy spełnić jedno z marzeń Patki i odwiedzić rezerwat małp. Oprócz tego zobaczymy, czy faktycznie „już nie ma dzikich plaż” oraz spróbujemy popływać pomiędzy wyspami, aby lepiej poczuć klimat Odysei.

Później przyjdzie czas wrócić na ląd oraz pojeździć autostopem. Wietnam, Tajlandia, Kambodża, Laos? Sami do końca nie wiemy, czy trafimy na cyklopa Polifema czy też do kraju Feaków. Chcemy jednak pokręcić się z dwa miesiące po tych krajach i ruszyć dalej.

Czyli do Chin. Państwo Środka chcemy przejechać z południa na północ i znaleźć się przy Wielkim Murze Chińskim. Poza tym zamierzamy obżerać się ryżem i pieszo pozwiedzać okolicę. Mi marzy się spacer wzdłuż muru, choćby ze 100 kilometrów.

W Mongolii fajnie byłoby zrobić sobie mały piknik w stepie, przenocować w jurcie, zobaczyć to, o czym profesor Wasilewski opowiadał na wykładach z Etnografii Azji. Dobrze byłoby też się nie zgubić, aby w połowie czerwca wjechać do Rosji.

Mundial 2018 jest jednym z celów naszej podróży. Chcemy zobaczyć, jak będą wyglądały  Mistrzostwa Świata z perspektywy nadbajkalskiej wioski. Czasem ponosi nas też fantazja i oczyma wyobraźni widzimy, jak zdobywamy bilety na mecz finałowy z udziałem Reprezentacji Polski.

Nasza Podróż poślubna rozpocznie się w styczniu 2018 roku. W miesiącach poprzedzających wyprawę będą pojawiały się na blogu teksty dotyczące planów oraz przygotowań. Zabieramy ze sobą laptopa, więc również z drogi czasem coś napiszemy, wrzucimy zdjęcia lub film.

Odliczanie rozpoczęte. Za rok o tej porze będziemy już bardzo daleko…

Marzec 2017

Ile z tych planów udało się zrealizować? Zapraszamy do sprawdzenia na blogu!