Pytania o sprzęt, który zabieramy ze sobą w naszą podróż poślubną pojawiają się coraz częściej. Co spakować? Jak się spakować? Czy brać aparat fotograficzny? Kupować kamerę Go Pro? Od roku rozmawiamy z Patrycją o tych dylematach. Zanim jednak dowiecie się, co spakowaliśmy do plecaka, krótki tekst o tym, co się tam nie znajdzie.
Sprzęt do gotowania
Dotychczas zawsze zabierałem ze sobą kuchenkę gazową, kartusz oraz menażkę. Cieszyłem się tym, że mogę być niezależny, oszczędzić pieniądze na przygotowywaniu ciepłych posiłków oraz cieszyć się gorącą herbatą wtedy, gdy mam na to ochotę.
Już podczas mojej drogi do Santiago, gdy skończył się gaz w butli a sklepów na horyzoncie nie było widać, zorientowałem się, że bardzo dobrze sobie radzę bez własnej kuchni. O wrzątek mogłem poprosić niemal wszędzie, ciepły posiłek raz na jakiś czas jadałem w schronisku. Gdy nocowałem pod gołym niebem, to za śniadanie służyły mi batony musli albo kanapki.
Rezygnacja ze sprzętu do gotowania to spora oszczędność wagi. Dodatkowo, w Azji jedzenie “na mieście” jest dość tanie. Już nie możemy się doczekać straganów ze street foodem.
Do tego doszedł jeszcze problem różnych gwintów przy butlach gazowych oraz dostępności samych butli. Ostatecznie przekonało nas to, że na polach namiotowych w Australii znajdują się ogólnodostępne grille, na które można wrzucić sobie jakieś pyszne warzywo.
Pancerna karimata
Bierzemy ze sobą namiot i zamierzamy z niego korzystać. Będziemy w większości w krajach ciepłych. Moja dotychczasowa, trzysezonowa mata waży 407g. Do tego muszę ją troczyć na zewnątrz plecaka, co mogłoby przeszkadzać w transporcie.
W zamian zabieram zwykłą, piankową karimatę, skróconą tylko do długości moich pleców i głowy. Pod nogi przy chłodnych nocach będę kładł plecak. Pozwoli to oszczędzić ponad 260g w bagażu. Patrycja również zabiera lekką karimatę.
Kurtka przeciwdeszczowa
Jeśli w porze deszczowej dopadnie nas ulewa, to i tak przemoczy nas do suchej nitki. Na plecaku będzie pokrowiec przeciwdeszczowy (który równie dobrze chroni przed kurzem, smarem, pyłem). Z cukru nie jesteśmy, więc jak przemokniemy, to potem wyschniemy. W ciepłym klimacie nakładanie na siebie ceraty chroniącej od deszczu spowodowałoby, że bylibyśmy cali mokrzy od potu.
Przewodniki papierowe
Do Indii zabrałem nowy, pachnący przewodnik Lonley Planet. Ważył blisko pół kilograma. Bardzo się przydał, choć część informacji była mocno nieaktualna. Było to jednak w 2013 roku, a ja nie miałem ze sobą nawet smartfona. Teraz bierzemy netbooka oraz smartfony. Dodatkowo czytnik Kindle. Wszystkie mapy możemy ściągnąć za pomocą aplikacji na telefon. Na próbę kupiliśmy też elektroniczny przewodnik po Indonezji. Najświeższe informacje znajdziemy w Internecie. Lubię papierowe przewodniki, więc może gdzieś w Azji Południowo-Wschodniej poszukamy jakiegoś używanego, cena będzie sporo niższa, a może czyjeś notatki pomogą nam w lepszym zaplanowaniu trasy.
Kamera Go Pro
Wynika to z dwóch kwestii. Nie mamy kamery, a jej zakup wraz ze stabilizatorem oraz programem do robienia filmów byłby sporym wydatkiem. Druga rzecz, to fakt, że nie bardzo umiemy robić filmy i nie wiem, czy byśmy się w tym odnaleźli. Spróbujemy kręcić nieco aparatem fotograficznym i jeśli nam się spodoba, to efekty naszej pracy zobaczycie tutaj albo na youtube.
Selfie stick
Przeglądaliśmy wiele blogów turystycznych i prawie wszędzie widzimy zdjęcia robione kijkiem do selfie. My tego nie czujemy. W tym wypadku nie chodzi o wagę ani nieporęczność, po prostu nie mamy na to ochoty. Liczymy, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nam zrobić zdjęcie, w aparacie mamy samowyzwalacz, zaś przede wszystkim będziemy fotografować to, co nas otacza.
Lista sprzętu na moje Camino de Santiago.